sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział 14

5 września nadszedł niespodziewanie szybko, a Lily zanim się zorientowała stała z kufrem przed szkołą i trzęsąc się czekała na przedstawiciela Hogwartu.
-Lill... Nie denerwuj się tak. Będziemy ze sobą pisać. A latem wszyscy przyjedziemy do nas - oznajmiła Chelle usiłując powstrzymać łzy.
Rudowłosa pokiwała tylko głową, bo wiedziała, że gdyby się odezwała byłoby słychać, jak bardzo się boi, jak bardzo jest smutna. Zacisnęła oczy chcąc odpędzić łzy, a kiedy je otworzyła po wzgórzu wspinał się już wysoki mężczyzna. Zielonooka odwróciła się w stronę przyjaciół i zaczęła ich po kolei przytulać. Była bliska płaczu, kiedy odwróciła się w stronę tego mężczyzny i ruszyła powoli ciągnąc za sobą kufer.
-Panna Evans? - spytał donośnym głosem.
Dziewczyna skinęła głową i niepewnie chwyciła jego wyciągniętą dłoń.
-Będziemy tęsknić Lily! Nie zapomnij o nas - usłyszała pisk Charlotte.
Odwróciła się w stronę przyjaciół i szepnęła bezgłośnie.
-Nigdy
Potem poczuła mocne szarpnięcie i już szła za mężczyzną w dół wzgórza. Znajdując się ju za granicami szkoły, odwróciła się po raz ostatni patrząc na majestatyczny zamek stojący dumnie na wzniesieniu. Na miejsce gdzie spędziła pół swojego życia... Potem poczuła mocne szarpnięcie i obraz zniknął jej sprzed oczu. Potem stała w gęstym lesie, a mężczyzna ciągnął ją za rękę lewitując za sobą jej kufer. Kiedy las się przerzedził, jej oczom ukazał się zamek. Nie wyglądał on jednak na zamek. Wyglądał bardziej jak forteca. Forteca która ma zostać niezdobyta. Wyraźnie on był ich celem. Z tempem narzuconym przez czarodzieja, znaleźli się u wrót jakiś kwadrans później. Mężczyzna pchnął wielkie dębowe drzwi i wpuścił rudowłosą do środka. Znaleźli się w bardzo przestronnej sali. Szybkim marszem podeszła do nich jakaś wysoka, jakby zasuszona kobieta.
-Profesorze Lawrence, w ostatniej chwili - oznajmiła i skinęła głową.
On najwyraźniej potraktował to jako sygnał do odwrotu, bo po chwili zniknął na schodach.
-Panno Evans, jestem profesor McGonagall, zastępca dyrektora. Zaraz wejdzie pani ze mną do tej sali i zostanie pani przydzielona do jednego z domów. Zrozumiała pani?
Dziewczyna skinęła głową i ruszyła za nauczycielką. Pierwszym co rzuciło jej się w oczy, kiedy weszła do sali, były cztery długie stoły zapełnione uczniami w czarnych szatach. Gwar rozmów ucichł, kiedy każdy po kolei dostrzegał rudowłosą. Zaraz potem rozległy się szepty. Każdy nachylał się do swojego przyjaciela i mruczał coś na ucho. Cała ta sytuacja sprawiała, że dziewczyna czuła się niezręcznie. W końcu nauczycielka dotarła do podestu gdzie stał jeszcze jeden stół. Przy nim siedzieli nauczyciele, a na samym środku na pozłacanym krześle, spoczywał chyba najstarszy mężczyzna jakiego rudowłosa widziała w całym swoim życiu. Miał długą do pasa siwą brodę i tak samo długie włosy, ubrany był w fioletową szatę i taką też tiarę, a na haczykowatym nosie spoczywały okulary połówki. Kiedy zauważył jak nastolatka na niego patrzy, uśmiechnął się lekko. Kobieta zatrzymała się i odwróciła się w jej stronę.
-Panno Evans, teraz nałożę pani na głowę tiarę, która przydzieli panią do jednego z domów, zrozumiała pani? - odezwała się głosem niemal wypranym z emocji.
Lily zagryzła wargi. Nie lubiła, kiedy mówili do niej, jakby była niespełna rozumu, ale nie chciała się narażać już pierwszego dnia, więc skinęła potulnie głową. Kobieta podniosła tiarę, a ona usiadła na stołku. Po chwili poczuła materiał okalający jej głowę. I co dalej? Miała tak siedzieć i czekać? Nie rozumiała polityki tej szkoły. Stary kapelusz miał jej wybrać jakiś dom. Spodziewała się wszystkiego, ale nie tego, co nastąpiło chwilę później, bowiem w jej głowie rozbrzmiał piskliwy głosik.
-Więc, przyjechała do nas uczennica Beauxbatons, jeśli się nie mylę?
Zielonooka, aż podskoczyła na siedzisku, co wywołało chichot u osób siedzących przy stole po lewej stronie sali, oznaczonym srebrnym wężem. Wywróciła oczami i lekko skinęła głową.
-Widzę, że nie jesteś potulna i... O mój boże to ty!
Głosik, nagle stał się bardziej poważny. Piętnastolatka natychmiast wyprostowała się na stołku.
-Co ja? - mruknęła pod nosem, ale nie uzyskała odpowiedzi.
Ten magiczny kapelusz był przez chwilę cicho, po czym wykrzyknął
-GRYFFINDOR!
Jednak tym razem nie była jedyną która to słyszała, bo osoby siedzące przy stole oznaczonym złotym lwem poderwały się i zaczęły klaskać. Profesor McGonagall zdjęła nakrycie z jej głowy i wskazała wiwatujący stół, po czym zabrała stołek i kapelusz. Nastolatka niepewnie podeszła do długiego stołu i przebiegła go wzrokiem. Każdy zdawał się trzymać ze swoimi. Zagryzła wargę, zdenerwowana i wtedy zobaczyła wyciągniętą rękę, machającą do niej. Podeszła do osoby, którą okazała się być szczupła blondynka o niebieskich oczach i wesołym uśmiechu ozdobionym metalowymi klamerkami.
-Hej! Więc jesteś francuzką? Ale fajnie! Jeszcze nigdy nie spotkałam nikogo z Francji. Jaka ona jest? Och oczywiście musi być piękna! Och, ale nie stój tak! No już! Siadaj tu zaraz! - dziewczyna przesunęła się, cały czas wyrzucając z siebie słowa, jakby ją parzyły.
-W każdym razie jestem Megan, ale mów mi Meg - oznajmiła odgarniając grzywkę - Ach, a to jest Dorcas i Vanessa. A ty jesteś...
-Lily. Evans - przedstawiła się zajmując miejsce między nimi.
-Więc, odpowiesz mi? - uśmiechnęła się.
-Wiesz... W zasadzie nie jestem francuzką... Urodziłam się tu, w Wielkiej Brytanii. Dokładniej w malutkim mieście Holmes Chapel, jeśli cię to interesuje... Francja jest naprawdę piękna. Delikatniejsza w swojej urodzie niż Anglia, trochę bardziej słoneczna. Mam zdjęcia, kiedyś ci pokażę jeśli będziesz chciała - oznajmiła niepewne dziewczyna bawiąc się rąbkiem swojej niebieskiej szaty.
-Och, mogłabyś? Byłoby świetnie! Och, ale byłoby jeszcze fajniej, gdybyś z nami zamieszkała i... - rozgadała się blondynka.
Przerwał jej hałas otwieranych drzwi. Oczy wszystkich zwróciły się w tamtą stronę. Do pomieszczenia wszedł gruby chłopak, średniego wzrostu o mysich włosach i błękitnych oczach. Zaraz za nim w pomieszczeniu pojawiło się jeszcze trzech chłopaków, z czego dwóch z nich, było zajętych energiczną dyskusją. Jeden z nich miał nieco przydługie, ciemne włosy i szare, roześmiane oczy, drugi również był ciemnowłosy, jednak jego fryzura przypominała raczej stóg siana, niż cokolwiek. Miał orzechowe oczy spoglądające na świat zza okrągłych okularów. Chłopak, który szedł z nimi miał jasne włosy średniej długości i brązowo, złote oczy. Wyglądał na zmęczonego, poza tym był chyba najbardziej zażenowany z całej tej nietypowej czwórki. W końcu chłopcy klapnęli na ławkę na przeciwko nich. Dopiero wtedy dwóch brunetów przerwało rozmowę.
-Widzę nową twarz. Meg nie przedstawisz nam swojej ślicznej koleżanki? - odezwał się ten ze stodołą na głowie.
Blondynka wywróciła oczami, ale uśmiechnęła się lekko.
-Chłopcy, to jest Lily. Lily, poznaj Huncwotów. Petera AKA Glizdogona, Remusa zwanego również Lunatykiem, Syriusza podpisującego się jako Łapa i Jamesa vel Rogacza, czyli największych rozrabiaków jakich znał Hogwart.
-Zapomniałaś dodać największych przystojniaków i imprezowiczów, kochana - oznajmił pewnie Syriusz.
Dziewczyna zaśmiała się i wystawiła język.
-Więc widzę, że nasza nowa piękna twarzyczka jest francuzką - uśmiechnął się zalotnie Łapa.
-Pudło Łapo. Urodziła się w Wielkiej Brytanii - usłyszała głos, który nie był jednak głosem Megan.
Poruszyła się nerwowo i spojrzała na osobę, która powiedziała te słowa. Jej wzrok padł na Jamesa.
-Skąd...?
Chłopak uniósł brwi.
-Cóż kiedy się spotkaliśmy, miałaś raczej tendencję do rozpamiętywania złych wydarzeń, a nie zapominania ich, a ja definitywnie byłem takim złym momentem w twoim życiu. Cóż... Nic dziwnego, że mnie nie pamiętasz... A imię Deville coś ci przypomina?
Nastolatka zesztywniała, kiedy przed jej oczami mignął obraz dziewczyny o niemal nienaturalnie bladej skórze, ciemnych włosach i takich też oczach.
-James Potter.
____________________________
Co na to powiecie? Cóż mam nadzieję, że nie zawiodłam was, bo czuję się, jakby tak właśnie było... W każdym razie, mam nadzieję, że się wypowiecie na temat tej notki, a ja zabiorę się za pracę nad notką wprowadzającą i opisującą nowe postaci i postaci, które pojawiły się wcześniej, ale dopiero teraz je opiszę... Chociaż swoją drogą bardziej by pasowało wrzucić ją dopiero po kolejnym rozdziale... Albo dobra zrobię ją teraz, ale na niektóre postaci, które w niej zamieszczę będziecie musiały czekać do następnego rozdziału, bo dopiero wtedy się pojawią ;)
See Yah :*

Zuza

PS. Dziewczyny, które jeszcze tego nie zrobiły tak bardzo ładnie proszę, odpowiedziałybyście na pytania zawarte w ostatniej notce? O.O
PPS.  Avie potrzebuję informacji, czy chcesz być informowana o nowych notkach, a jeśli tak, to w jaki sposób :)

5 komentarzy:

  1. 1. Dziękuje za powiadomienie mnie o nowej notce ;)
    2. "Cóż mam nadzieję, że nie zawiodłam was, bo czuję się, jakby tak właśnie było" głupia jestes??!! Nie zawiodłaś, a przynajmniej nie mnie. To że rozdział nie pojawiał się przez pewien czas jest zrozumiałe bo przecież nie musisz ich wstawiać co tydzień. ;P
    3. Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam i jeszcze raz uwielbiam!! To mi sie podoba, w końcu Hogwart (mój dom^^) no i Huncwoci! Nowi ludzie, nowe przygody.
    4. A o co chodziło tej czapce? "Widzę, że nie jesteś potulna i... O mój boże to ty!" Ciekawa jestem co ty żeś znowu wymyśliła... A moze to ma związek z tamtą zjawą która siedziała w tych ruinach we Francji?? Zaciekawiłas mnie tym.
    5. James Potter, ciekawa jestem jakie teraz będą ich relacje. Kilka lat temu to oni się nienawidzili, ale teraz?
    6. Deville, weź ją tutaj jakoś wmieszaj! Bo ja za nią tęsknię ;)
    7. A gdzie mój Severus??!! Jak się nie pojawi w następnym rozdziale to przysięgam, opuszczam cię na zawsze!
    Ty wiesz ze bym tego nie zrobiła xd

    Ps. Jakbym mogła prosić cie o zmianę mojego bloga- ze starego adresu na ten nowszy (ten na którym mnie niedawno powiadomiłaś) - Chodzi mi o twoją zakładkę THE BEST
    Pss. wybacz mi moja śmiałośc ;)
    Psss. Mam nadzieję że posłuchałaś nas i jest o wiele lepiej ^^
    Pssss. Odpowiedziałam na pytania zawarte w notce z 30.11.12

    Całuję mocno, Sarah ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Mogłabyś mnie powiadamiać przez maila. ?
    Mój to : avie_cleer@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. No więc, tak, możesz mówić mi Paulina. Tak jest łatwiej ^^
    Co do notki... Hmm, jak ty możesz mówić "Cóż mam nadzieję, że nie zawiodłam was, bo czuję się, jakby tak właśnie było" Była fajna :P
    Ciekawie się czytało, jedyne co mi nie pasowało, to :
    Potem poczuła mocne szarpnięcie i już szła za mężczyzną w dół wzgórza. (...) Potem poczuła mocne szarpnięcie i obraz zniknął jej sprzed oczu. Potem stała w gęstym lesie, a mężczyzna ciągnął ją za rękę lewitując za sobą jej kufer."
    Potem, potem, potem... Trochę tego za dużo, nie ? :>
    Głupio gadasz, super ci wyszło.
    Przepraszam, że komentarz taki nieskładany i pojawia się dopiero teraz, ale byłam na wyjeździe ^^
    Całuję,
    Nigra.
    Ps. Jakby co, dałam odpowiedzi w poprzednim wpisie :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ekhę, taka dopiska. Czy tylko mi, gdy piszę komentarz o 20:10, i tak piszę, że wstawiłam komentarz o 11:09 ? o.O

      Usuń
  4. Nie, oczywiście, że nie zawiodłaś;)
    Rozdział jest bardzo fajny.
    Przemyślenia Lil są adekwatne do wydarzeń i bardzo ciekawie napisane, tak jak i całość.
    Odnośnie powtórzonego potem już Nigra powiedziała, więc się nie powtarzam i nie wklejam tego fragmentu.
    A spotkanie Jamesa i Lily... Świetne, ciekawi mnie, jak to dalej przedstawisz.
    Asia-A&J

    OdpowiedzUsuń