-Czemu ty się nie szykujesz, panno Evans? - spytała, próbując powstrzymać uśmiech.
Lily uniosła brew i przekrzywiła głowę.
-Ja tam nie idę - pokręciła głową i skrzyżowała ramiona na piersi, zerkając na Megan z uporem.
Słysząc te słowa Vanessa zatrzymała się i stanęła obok blondwłosej przyjaciółki.
-Nie, żebym miała cię tam zaciągnąć siłą, co zrobię jeśli nie pójdziesz z własnej woli, ale owszem idziesz.
Zielonooka zerknęła na drzwi, potem na swoje posłanie i pokręciła głową. Wtedy również Dorcas, uśmiechając się lekko, dołączyła do swoich przyjaciółek i po prostu skrzyżowała ramiona, naśladując gest Evans.
-Trzy na jedną, rudzielcu - puściła jej oczko Megan i wróciła do przygotowań - A jak z maślanymi oczkami poprosimy Huncwotów to już będzie siedem na jedną.
Lily zdmuchnęła grzywkę opadającą jej na oczy i powoli zwlokła się z posłania, jęcząc z niezadowoleniem.
-To się nazywa współpraca. Dziewczęta! - klasnęła w dłonie Vanessa i podbiegła do Evansówny z bananem na twarzy.
Zanim rudowłosa zdążyła jakkolwiek na to zareagować, w jej stronę już leciały ubrania, które po chwili opadły prosto na jej kolana.
-No, dawaj Ruda! Współpraca - powtórzyła Nessa i puściła jej oczko zrywając się z łóżka i wracając do biegania po pokoju w poszukiwaniu swoich rzeczy.
-Przebierz się w to. Nie odpuszczą - zachichotała Meadowes, po czym z jej ust wyrwał się stłumiony jęk, kiedy zarówno Meg jak i Van w czymś nią rzuciły.
Lily tylko wywróciła oczami i zamknęła się w łazience, gdzie szybko przebrała się w przygotowane przez nowe koleżanki ubrania. Delikatnie, niemal z czułością pogładziła materiał błękitnego mundurka Beauxbatons, teraz złożonego w idealną kostkę po czym zwróciła wzrok w stronę lustra. Krytycznie spojrzała na swoje odbicie. Jej blada skóra niemal zlewała się z bielą koszulki, ozdobionej jedynie wyblakłym nadrukiem flagi Wielkiej Brytanii, a czarne dżinsy, zbytnio przylegając do nóg, uwydatniały każdą z niedoskonałości jej nóg. Jedynie krótkie czarne workery ozdobione, zapewne własnoręcznie, dużą ilością ćwieków, pasowały jej w tym stroju. Westchnęła i ze zrezygnowaniem przeczesała swoje okropnie rude włosy, po raz ostatni krzywiąc się do swojego odbicia i opuszczając pomieszczenie. Odłożyła niebieski strój na łóżko i jeszcze raz przejechała dłonią po delikatnym materiale.
-Lily! Gotowa? Wyglądasz bosko! Ja ci to mówię! - pisnęła Megan i ścisnęła jej dłoń - Ale ten grymas musimy odwrócić. No już. Uśmiechnij się, nie będzie tak źle!
Zielonooka uniosła brwi, zerkając na nią z niedowierzaniem po czym westchnęła i wygięła usta w łuk, który wcale nie przypominał prawdziwego uśmiechu.
Blondynka tylko westchnęła i przeczesała palcami jej włosy, uśmiechając się lekko.
-To na razie będzie musiało wystarczyć. Gotowe? - spytała dziewczyna ponownie ściskając dłoń nowej koleżanki.
Pozostałe zwróciły na nie wzrok i odrzucając rzeczy, które trzymały w dłoniach skinęły głowami. Pett skinęła głową z bananem i wybiegła z dormitorium ciągnąc za sobą Lily, która instynktownie chwyciła dłoń Vanessy. W końcu wszystkie, trzymając się za dłonie, ciągnięte przez Megan, niemal wpadły do dormitorium Huncwotów. Dziewczyna odchrząknęła cicho i nie uwalniając dłoni zielonookiej z uścisku, zapukała w dębowe drzwi, czekając na odpowiedź. Po chwili ich uszu dobiegły hałasy i stłumione głosy, po czym w drzwiach pojawił się Potter poczochranymi włosami, przekrzywionymi na nosie okularami i święcącymi brązowymi włosami.
-Witamy panie w naszych skromnych progach - ukłonił się i odsunął się, otwierając drzwi szerzej, wpuszczając dziewczyny do czystego dormitorium, gdzie na środku stał jedynie stolik pełen jedzenia i najróżniejszch butelek, zaczynając od pękatych, wysokich, dwulitrowych, wykonanych z plastiku i wypełnionych jakąś białawą cieczą, przez średniej wielkości, ogniście czerwone, z płomieniami wymalowanymi na szkle. Te butelki były wypełnione niezidentyfikowaną cieczą, zabarwioną na czerwono przez szkło. W końcu wzrok rudej przesunął się i spoczął na najmniejszych butelkach, wypełnionych złocistą cieczą. Były tam również napoje, które Evans pamiętała z Beauxbatons, takie jak woda goździkowa w średniej wielkości, fioletowej butelce i sok z dyni w pękatym pomarańczowym naczyniu w kształcie dyni. Poza tym jej oko wyłapało kilka butelek typowych mugolskich napojów takich jak coca-cola. Zerknęła na Megan i westchnęła ciężko.
-W takim razie, drogie panie... Czas zacząć przyjęcie. Lily, zobaczysz jak bawią się Huncwoci - onajmił James i chwycił Lily pod ramię, podczas gdy z drugiej strony to samo zrobił Syriusz, delikatnie wyrywając ją z uścisku Megan i sadzając ją niedaleko stołu. Chwilę później obok niej zaczął się tworzyć okrąg, aż w końcu siedziała ściśnięta między Dorcas i Megan. Przez jej głowę przemknęła jedna krótka myśl.
To będzie długa noc...
___________________________________________
Tak wiem... Krótki, beznadziejny i o niczym... Co ja na to poradzę :( Zbliża się egzamin gimnazjalny i mój tydzień wygląda mniej więcej tak:
Poniedziałek: Nauka
Wtorek: Nauka + Psycholog
Środa: Nauka + Rozwiązywanie testów
Czwartek: Nauka
Piątek: Harcerstwo
Sobota: Leżenie do góry brzuchem
Niedziela: Nauka
No cóż... Ale ja jestem złym dzieckiem i nie poszłam do szkoły w jeden dzień. Ten rozdział chyba powstał najszybciej z tych które do tej pory napisałam. Może oprócz prologu. Napisanie go zajęło mi dwie godziny.
No cóż... Mam nadzieję, że wam się podobał, a jak nie to przepraszam...
Luv ya!
Zuza xx
Hej, hej!
OdpowiedzUsuńWyyyyyyybacz mi, kochana, że tak długo nie komentowałam; to aż wstyd! *rumieni się.*
Ja mam, na nieszczęście podobnie; nauka, nauka, nauka, weekend na odrabianie prac i douczanie się, i znów tydzień. Teraz niedawno doszło kilka konkursów, więc 2 nocki z rzędu były zaliczone nieprzespaniem.
Ale w kooooooooooooońcu, dorwałam się, odpychając na kilometr każdą książkę i zeszyt, jaką byłam w stanie, oprócz rzecz jasna HP :D
Rozdziały fajne, ale, niestety, będąc szczerą, nie powalają. Może to długość, a może jednak to, że praktycznie w tym nic się nie dzieje - ot, Lily się ubrała i poszły na imprezę.
Mam nadzieję, że następny rozdział będzie dłuższy :]
PODOBA MI SIĘ! Nie musisz przepraszać, Zuz, mi tam to nie przeszkadza, bo sama, nawet już dla siebie, to nic nie umiem napisać, mimo, że to zawsze mnie nieco rozluźniało :/ Piszesz głównie dla siebie, my jesteśmy tylko takim hm... no cóż, gdyby nie my, to byłoby bez sensu pisać - to tak, jakbyś wydała książkę, której nikt nie przeczyta :D Bez sensu jest pisać, gdy się nie chce, mimo, że ludzie czekają - po co masz się zmuszać.
No, ale kończę już, bo późna dosyć pora, a jeszcze tyle rzeczy... :p
Pozdrawiam i moc całusków ślę, oraz takiego dużego Pana Wena i Pana Pomysła,
~N. ;***
Noj, za krótki i nie dziwie sie że napisałaś go w 2 godziny. Łot, jak powiedziała Nigra, "Lily się ubrała i poszły na imprezę". Ale zaciekawiło mnie jedno, to ona chodzi w mundurku z poprzedniej szkoły? Oo Nie ma szat które nosi się w Hogwarcie? wiem że przeniosła sie w trakcie roku szk. no ale Potterowie nie mogli załatwić jej tych ciuchów? :/
OdpowiedzUsuńcałuję, sarah ;3