piątek, 21 marca 2014

Rozdział 23

Alexander Isaac Whittock urodził się, i całe życie, mieszkał w Dolinie Godryka, wraz z matką mugolką. Nigdy nie poznał swojego ojca czarodzieja i nigdy mu jakoś szczególnie na tym nie zależało. Dowiedział się od matki o swoich zdolnościach w wieku czterech lat. Lily poznała go w wieku dziesięciu, prawie jedenastu lat, kiedy on miał już dwanaście, a potem po wyjeździe, ich kontakt się urwał. Aż do teraz.
Skończyli siedząc przy małym stoliku w kuchni, popijając po kubku ciepłej herbaty Earl Grey (ulubionej Lily), którą zaparzyły dla nich skrzaty. Chłopak nie odezwał się jeszcze ani słowem, być może, podobnie jak ona, nie chcąc mącić ciszy, przerywanej jedynie brzęczeniem sztućców i naczyń.
-Więc...? - odezwała się w końcu zielonooka, odstawiając kubek na stół i wbijając wzrok w blondyna.
-Więc, co? - chłopak przechylił pytająco głowę.
-Więc? Nie widziałam cię pięć lat, musisz mi opowiedzieć co się działo! - wykrzyknęła rozweselona, zwracając na siebie uwagę skrzatów.
Alex parsknął cichym śmiechem, mieszając łyżeczką w kubku nadal pełnym herbaty.
-Tak naprawdę nic się nie działo. Wróciłem do Hogwartu po wakacjach w które się poznaliśmy i się uczyłem. W każde wakacje wracałem do Doliny Godryka, spotykałem się z przyjaciółmi, przesiadywałem na naszej ławce, chodziłem do tego kościoła. Nigdy nie odnowiliśmy go do końca, ale przez to, że częściowo się nam udało, ktoś się nim zainteresował i zapłacił za remont. Jak wrócimy to zobaczysz. Ale poza tym... Tak naprawdę, zupełnie nic. Cały szum wywoływałaś ty, Rudziutka. Bez ciebie jest tak spokojnie, że aż nudno - zaśmiał się radośnie, przeczesując palcami, nieco przydługie włosy. - A co u ciebie?
-Nic wielkiego... Chodziłam do Beauxbatons we Francji. Poznałam tam wspaniałych przyjaciół, ale potem się okazało, że moja ciotka... - tu zamilkła na chwilę, spuszczając wzrok i bawiąc się kubkiem. - Więc wysłali mnie do ostatniego miejsca zamieszkania. Zwłaszcza, że Potterowie chcieli mnie przyjąć z powrotem, więc nie musieli mnie wysyłać do sierocińca, chociaż zwykle to się właśnie robi. Potem przyjechałam tu. Poznałam nowych znajomych i spotkałam całe mnóstwo tych starych - wzruszyła ramionami. - I to tyle. Moje życie nie jest w pierwszej piątce najbardziej interesujących na świecie.
-Cóż, jak dla mnie to wszystko brzmi jak coś wielkiego. Więc... Nowych przyjaciół? Kogo? - spytał, nachylając się nieco w jej kierunku.
-Dorcas Meadowes, Vanessę Duchess, Megan Pett i znajomych Jamesa... Petera Pettigrew, Remusa Lupina i...
-Syriusza Blacka - dokończył za nią, co spotkało się ze zdziwieniem z jej strony. - Huncwoci są tu całkiem popularni. Och, gdybym mógł naliczyć ile kłopotów sprawili, zwłaszcza Potter i Black, nam prefektom - westchnął.
-Myślałam, że Remus też jest prefektem.
-Och jest. Uwielbiam Remusa. Chłopak ma po kolei poukładane w tej głowie, ale nieważne jak bardzo się stara, nie zawsze może utrzymać przyjaciół na smyczy. Tak to jest z tą dwójką. Szczerze, nie wyobrażam sobie przez co będą przechodziły ich żony.
Rudowłosa zaśmiała się, wyobrażając sobie dwie nieszczęśnice, które wyjdą za Pottera i Blacka.
-Ich życie z pewnością będzie... Interesujące. Ja za to mam nadzieję do tego czasu opuścić dom Potterów i Wielką Brytanię i udawać, że nie doszło do mnie zaproszenie na ich ślub - zażartowała, a blondyn musiał zakryć usta dłonią, by stłumić wybuch śmiechu.
-Tak... Nie ryzykowałbym przyjazdu i wychwalania gościom jaki to James był wspaniały jako dziecko. I jak bardzo się kochaliście.
-Och tak. Byliśmy naprawdę bardzo blisko - zażartowała rudowłosa, wywracając oczami. Jeśli miała być szczera, już dawno przestała ją ruszać podłość syna Potterów. Nie wiedziała o co chodziło z jego nagłymi zmianami nastrojów w dzieciństwie, ale po pójściu do Beauxbatons postanowiła przestać się tym przejmować.
-A kogo spotkałaś? Mam na myśli... Starych znajomych?
-Charliego Spidersa... Severusa Snape'a...
Po pierwszym nazwisku chłopak gwałtownie pobladł, a po drugim, z jego twarzy zniknął uśmiech.
-Lily, przepraszam, że muszę ci to mówić, ale powinnaś się trzymać od nich z daleka - dziewczynę zatkało. Nie spodziewała się usłyszeć tego również od Alexa. Zwłaszcza od Alexa. Chociaż z drugiej strony, ta grupka nie miała najlepszej opinii w Dolinie Godryka. - Charlie, Severus, Mel i Priscilla nie są dobrymi osobami. Jak jeszcze doda się do nich ich "przywódczynię"... -kontynuował szesnastolatek.
-Czekaj, czekaj... Myślałam, że to Charlie jest "przywódcą" tego gangu - zaprotestowała ruda, marszcząc brwi, zdziwiona.
Teraz to na twarzy blondyna pojawiło się zaskoczenie.
-Och, nie - zaprotestował szybko. - Odkąd tylko pamiętam to nie on był przywódcą. Od kiedy po raz pierwszy zobaczyłem ich na ceremonii przydziału, oczywiste było kto nimi przewodzi. Ta mała, dziewczyna Charliego, jest urodzonym przywódcą... Zaraz, zaraz... Jak to ona się... Och, wiem. Deville. Deville Nether. Imię też odpowiednie jak na ślizgonkę...
Chłopak kontynuował, ale Lily już go nie słuchała. Deville? Przecież Deville zawsze obracała się w dobrym towarzystwie, chociaż zdaniem Lily, ślizgoni również to takiego należeli, ale mieszkańcy Doliny Godryka, nie byli tak przychylni tej grupce. Przez słowa Alexa, zielonooka zaczęła się zastanawiać czy może Deville od początku była przywódczynią tej bandy?
-Lily, słuchasz ty mnie w ogóle? - z zamyślenia wyrwało ją pstryknięcie przed samą jej twarzą i donośny głos.
-Wybacz, zamyśliłam się trochę. Co mówiłeś?
-Mówiłem, że lepiej odprowadzę cię już do Pokoju Wspólnego. Zaraz Filch zacznie patrolować korytarze, a on naprawdę nie lubi uczniów chodzących po szkole po ciszy nocnej.

-Spotkałam się z Alexem, moim przyjacielem z dzieciństwa. Siedzieliśmy w kuchni i rozmawialiśmy o starych czasach.
Po pożegnaniu z krukonem pod portretem, Evansówna przelazła przez dziurę w ścianie i nie zważając na towarzystwo siedzące w Pokoju Wspólnym, wspięła się po schodach prowadzących do jej dormitorium.
W środku przywitały ją dziewczyny, które od razu, gdy zobaczyły ją w drzwiach, zasypały ją taką ilością pytań, że piętnastolatce niemal zakręciło się od nich w głowie. A teraz siedziała i spokojnie opowiadała im o spotkaniu.
-Czekaj, masz na myśli Alexa Whittocka? - zapytała jedna z jej nowych koleżanek, na co Lily skinęła głową w odpowiedzi.
-Znacie go?
Vanessa i Megan równocześnie parsknęły śmiechem, a na policzkach Dorcas pojawił się dorodny czerwony rumieniec.
-Kojarzymy. Kiedy byłyśmy na pierwszym roku, obecna tutaj Dor, była na śmierć zakochana w tym twoim Aleksie.
Lily uniosła brwi, uśmiechając się.
-Serio? Mogę z nim o tobie pogadać jeśli...
-Nie, Lily - zaprotestowała brunetka ostro, co zbiło rudą z tropu. - To już jest przeszłość.
-Och. Wybacz, nie chciałam.
Ciemnowłosa wzruszyła ramionami i zniknęła w łazience z której po chwili dobiegł odgłos puszczanej do wanny wody.
-O co chodzi? - spytała Vanessy i Megan szeptem, by brązowooka ich nie usłyszała.
-To naprawdę stara sprawa. Dor kochała się w nim jakoś do trzeciej klasy, ale kiedy w tamtym roku zaprosiła go na Bal, on odmówił. Był co prawda bardzo miły, ale to i tak złamało jej serce. Od tamtej pory ona nawet nie chce na niego spojrzeć - wyjaśniła Meg, wzruszając ramionami. - A teraz lepiej szykujmy się do snu. Jutro trzeba wcześnie wstać, bo znowu zaczynamy Obroną - z tymi słowami dziewczyna ruszyła w kierunku swojego łóżka.
Półtorej godziny później, wszystkie dziewczęta leżały w łóżkach, śniąc, powoli odpływając w krainę snu, lub, jak Lily, leżąc, wpatrując się w baldachim, w którym z każdą chwilą udało jej się rozróżniać więcej wzorów i myśląc o pewnym blondwłosym krukonie i o wszystkim co jej powiedział, aż jej własne myśli ukołysały ją do snu.
_________________________________________
Ta dam! Jest... Cóż... Wydaje mi się, że całkiem niezłe, a to zupełna nowość.
Wyspałam się po raz pierwszy od Bóg wie jak dawna, kupiłam bilety na "Coriolanus" z Tomem Hiddlestonem i mam za sobą pierwsze, jak najbardziej udane, doświadczenie z kredką do oczu.
Jestem z siebie dumna.
Teraz, tak trochę odnośnie opowiadania...
Widziałam komentarz Victorii pod ostatnim rozdziałem i jestem naprawdę bardzo wdzięczna za to że zechciałaś wyrazić swoją opinię. Cóż... Co do tego, czy obecny tu Alex namiesza... Trafiłaś. Oj, niegrzeczny chłopiec, namiesza w życiu Lily i Huncwotów tak bardzo jak to tylko możliwe... Ale wyjdzie to na dobre, więc nie ma się co martwić, jeśli o to chodzi...
Czy coś jeszcze... Nie wiem kiedy będzie następny rozdział, bo skupiam się teraz na czymś innym :)

Love x.
Z.

4 komentarze:

  1. O.O Zgadłam! xD Tak, to ja, zmieniłam konto, niedobrze mieć kolegów hackerów, oj niedobrze... xD Ale odbiegam od tematu... Notka jest Genialna, przez wielkie G... xD Czy dobrze pamiętam, że Deville kiedyś była przyjaciółką Lily? Jeszcze przed jej wyjazdem do francji... A tu taka niespodzianka... jak już mówiłam, moimi faworytami zdecydowanie są ślizgoni, ale mam wrażenie, że ona nie bez powodu jest w Slytherinie i ma imię Devilla... tak z ciekawości - ty wszystkie notki planujesz, czy leciszna spontanie? :P bo czytając twojego bloga, mam wrażenie, że wszystko jest dokładnie zaplanowane, rozłożone na notki i ogólnie porządnie rozplanowane, nie tak jak u mnie... Ale znowu odchodzę od tematu... Dleczego nie zaskoczyła mnie wiadomość, że któraś z "Hogwardzkich" przyjaciółek Lily zauroczyła się w Alexie? (Pytanie retoryczne, jakby co ;p) xD No, to rzeczywiście namiesza, a moja podświadomość podaje mi kilka alternatyw... Ale to twoje opowiadanie, przekony się, na ile umiem "przewidzieć przyszłość"... Gratuluję udanego "doświadczenia" z kredką, ja niestety jeszcze kilka lat muszę poczekać... :/ xD rozdziały pisz, kiedy masz czas i wenę, ja poczekam nawet rok... xD (Tak w ogóle to na jednym blogu czekam ponad rok na notkę, obiecała, że wróci, ale to niepotrzebna do niczego informacja... xD) ja też mam coraz mniej czasu, testy, teraz w nowej podstawie programowej mamy w 5 klasie próbne te testy szóstoklasistów... :/ i jeszcze normalne sprawdziany, kartkówki, dyktanda, dodatkowe zajęcia, terazjeszcze ładna pogoda jest... (no, teraz leje jak z cebra, ale to taki szczegół... xD) Tak więc możesz napisać nawet za rok, poczekam...
    Amy (vel Victoria)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Miałam nagły przypływ weny, więc postanowiłam się zabrać za nową notkę i to wyszło. Od razu potwierdzę twoje przypuszczenia. Owszem, była przyjaciółką Lily i tak trochę zdradzając, faktycznie nie bez powodu jest w Slytherinie.
      To... trudne pytanie. Raczej piszę na spontanie, mam jedynie zaplanowanych kilka rzeczy, tła psychologiczne postaci, wątki które koniecznie chcę wpleść, ale to co będzie w danej notce wychodzi w praniu. Dlatego tak rzadko się pojawiają, bo piszę, kiedy najdzie mnie wena.
      Poza tym muszę przyznać, że naprawdę ciekawi mnie co też podpowiada ci twoja podświadomość, ale, jak sama powiedziałaś, przekonamy się.
      A za dopiskę odnośnie moich osobistych problemów i braku czasu, bardzo dziękuję. O wiele przyjemniejsze jest pisanie, kiedy wiesz, że ktoś na to czeka.
      Bardzo chciałabym móc odpowiedzieć na każdą najmniejszą rzecz, którą tu napisałaś, ale obawiam się, że już się za bardzo rozpisałam, więc kończę.
      Jeszcze raz bardzo dziękuję za komentarz xx.

      Usuń
  2. Ochrzanię cb za długość. Bo jak na takie rzadkie rozdziały, to mi się ona nie podoba. Choć rozumiem: szkoła, kumpelki, sprawdziany itp., itp. Ale musisz częściej przysyłać.
    Lubię Alexa. Jest sympatyczny. Do tego ciekawe, jak rozwiniesz jego motyw z Dory - może jednak coś z tego wyniknie? ;-) A Deville też robi się obiecująca. Choć mam nadzieje w następnym rozdziale na kłótnie z Rogaczem xD

    OdpowiedzUsuń