piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział 20

Lily zamrugała zdziwiona.
-Co masz na myśli... Przecież powiedziała, że... - zaczęła, ale Megan tylko pokręciła głową.
-Znam Jamesa zbyt dobrze. Nie zrobiłby treningu kilka dni po przyjeździe. Poza tym kilku zawodników odeszło z drużyny i muszą najpierw przeprowadzić nabór - wzruszyła ramionami.
-Jamesa? James jest kapitanem? - uniosła brwi rudowłosa.
-Tak. Został nim w tym roku. Świetnie, co? - uśmiechnęła się Vanessa, a Lily w odpowiedzi tylko wzruszyła ramionami, nadal nie rozumiejąc dokąd poszła brunetka i po co skłamała.
Widząc jej niedowierzanie, Megan uśmiechnęła się smutno.
-Żadna z nas nie wie gdzie chodzi Dor. Czasami wraca nad ranem, lekko wstawiona, więc zakładam, że korzysta z uczynności puchonów...
Zielonooka kiwnęła głową, nadal nie do końca rozumiejąc o co chodzi w tym wszystkim, ale postanawiając, że nie będzie tego kwestionować.
Zamiast tego zerknęła na stos podręczników, który przysłano jej z księgarni na Londyńskiej ulicy Pokątnej. Na samym szczycie pokaźnego stosu ułożony był podręcznik z wykaligrafowanym napisem Demaskowanie Przyszłości.
-Macie tu wróżbiarstwo? - zmrużyła oczy, dostrzegając schludnie wykaligrafowane słowo na samym dole pergaminu.
Vanessa uśmiechnęła się niepewnie, widząc zainteresowanie Lily tym jednym podręcznikiem.
-Taa... Dor sobie odpuściła. Nie dziwię się jej. Trelawney przepowiada śmierć przynajmniej jednemu uczniowi na rok.
Evans pokręciła głową na poły niedowierzając słowom dziewczyny, na poły rozbawiona tym co dopiero usłyszała.
-Słońce wyszło! - Nagle ciszę przerwał rozradowany głos Meg. - Chodźmy spędzić ostatni dzień przed lekcjami nad jeziorem. - Poprosiła błagalnie, zerkając to na Vanessę to na Lily, dużymi, szczenięcymi oczami.
Zielonooka zerknęła w stronę okna, a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, kiedy ujrzała złociste promienie, przebijające się przez ciemną pokrywę chmur i skutecznie ją rozganiające.
Zwróciła oczy na nowe koleżanki, które już z szerokimi uśmiechami przylepiały nosy do szyby.
Szatynka na chwilę oderwała wzrok od promieni padających na wilgotną trawę i zerknęła na rudowłosą.
-Kto ostatni na błoniach, ten zgniłe jajo! - Moment ich nieuwagi wykorzystała Megan i chichocząc w niebo głosy wybiegła z pokoju jak wystrzelona z procy.
Lily i Vanessa zerknęły na siebie szybko, po czym parsknęły śmiechem i puściły się biegiem za oddalającą się blondynką.


Kilka godzin później nadal okupowały miejsce przy brzegu jeziora, nie przejmując się, że ich ubrania nasiąkają wodą zmieszaną z ciemną ziemią, wystawiając twarze do ostatnich letnich promieni, których słońce im nie poskąpiło.
Nie były oczywiście jedynymi, które zdecydowały się wykorzystać to chwilowe rozpogodzenie się. Dookoła, na niemal każdym skrawku trawy rozłożyli się inni uczniowie. Chłopcy i dziewczęta. Gryfoni, Krukoni, Puchoni i Ślizgoni. Pierwszoroczni i siódmoklasiści wystawiali twarze do słońca.
Na błoniach pojawili się również Huncwoci, których widok potwierdził przypuszczenia dziewczyn, że Dorcas wcale nie poszła na treningu.
Jednak w tej chwili żadna z nich nie miała siły, ani ochoty, przejmować się Dorcas Meadowes, siedzącą gdzieś nieopodal kuchni, w pokoju wspólnym Puchonów, próbującą opędzić się z myśli o pewnym ciemnowłosym gryfonie.


Kiedy następnego ranka Lilyanne obudziła się około wpół do siódmej, Dorcas leżała już na swoim posłaniu, nadal w ubraniach z poprzedniego dnia, z włosami rozrzuconymi dookoła głowy, jakby zaraz po wejściu do dormitorium rzuciła się na łóżko i zasnęła. Lily podejrzewała, że tak właśnie było.
Rudowłosa ostrożnie podniosła się z materaca i na palcach przemknęła do łazienki, nie chcąc obudzić współlokatorek. Szybko się umyła i ubrała w czarną szatę ucznia Hogwartu. Przez kilka minut zapinała i rozpinała pojedyncze guziki, poprawiała krawat i kamizelkę, nerwowo wygładzając plisy prostej czarnej spódnicy. Nie mogła przyzwyczaić się do nowego ubioru, który w porównaniu z mundurkiem Beauxbatons był niewygodny i znacznie cięższy, z powodu grubszych materiałów i większej ilości warstw. W końcu westchnęła i zdmuchnęła z czoła pasmo włosów, po czym opuściła łazienkę.
Na łóżku siedziała już obudzona Vanessa. Evans posłała jej uśmiech, który szatynka odwzajemniła, po czym podniosła się z łóżka i zniknęła w łazience.
Zielonooka czarownica stanęła nad łóżkiem Megan i potrząsnęła nią. Blondynka mruknęła coś przez sen po czym niechętnie otworzyła nadal senne oczy. Kiedy zorientowała się kto nad nią stoi, na jej twarzy wykwitł uroczy uśmiech, ozdobiony aparatem ortodontycznym.
-Dzień dobry. Którą mamy godzinę? - Spytała ziewając i siadając na łóżku.
Ruda zerknęła na tykający zegar przymocowany do ściany nad drzwiami.
-Siódmą. Czas wstawać. - Uśmiechnęła się niepewnie, odgarniając ciemnorude włosy za uszy.
Meg  skinęła głowa i rozejrzała się po pokoju, żartobliwie wywracając oczami, gdy zobaczyła puste łóżko Vanessy.
-Widzę, że nasz ranny ptaszek już się podniósł. - Uśmiechnęła się. - A Dorcas wstała? - spytała, przecierając oczy w imitacji dziecinnego gestu.
Lily pokręciła głową przecząco.
-Liczyłam na to, że może...
-Ja to zrobię? - Dokończyła za nią nastolatka. - Jasne. I tak Vanessa okupuje łazienkę. - Zaśmiała się i zeskoczyła z posłania, kierując  się do łóżka Meadowes.
Lilyanne usiadła na dopiero co opuszczonym przez dziewczynę posłaniu i z uwagą przyglądała się jej poczynaniom.
Blondynka ukucnęła przy łóżku w miejscu, gdzie głowa brunetki opierała się na samym brzegu poduszki.
-Dorcas... Dori... Wstajemy. - Mówiła donośnym tonem, powodując, że brunetka tylko skrzywiła się i ukryła twarz w poduszce, jęcząc z niezadowoleniem.
Pett pokręciła głową, cmokając z niezadowoleniem, opierając dłonie na biodrach.
-Dor, mam zawołać Syriusza? - Uniosła brew, spotykając się z kolejnym niezadowolonym jękiem brunetki.
-Wołaj go, nie obchodzi mnie to. - Mruknęła, jeszcze bardziej chowając twarz w poduszkę, która tłumiła jej słowa.
Czarownica wywróciła oczami i wzruszyła ramionami, chwytając różdżkę. Skierowała ją na śpiącą przyjaciółkę i wyczarowała strumień wody. Brunetka wydała z siebie głośny pisk i podskoczyła na łóżku, natychmiast otwierając oczy.
-Megan, została ci minuta. - Warknęła Dorcas i zeskoczyła z łóżka.
Blondynka, posłała przyjaciółce całusa po czym pomknęła do drzwi, zbiegając do Pokoju Wspólnego. Meadowes jak burza pomknęła za nią. Wbrew temu czego można by się spodziewać, dwie piątoklasistki wpadające do Salonu Gryfonów, przy czym jedna ociekająca wodą, nie zwróciły niczyjej uwagi. Uczniowie tego domu byli przyzwyczajeni do tej dwójki ganiającej się po Salonie przynajmniej dwa razy w tygodniu.
Kiedy na dole pojawiły się Lily i Vanessa, dwie dziewczyny siedziały uśmiechnięte na fotelach przy kominku, pełnym rozżarzonych węgielków, pozostałości, po ogniu rozpalonym poprzedniego wieczora.
-Łazienka wolna. - Oznajmiła szatynka natychmiast zajmując jedno z miejsc, które zwolniło się, gdy dwie dziewczyny znowu zaczęły się ścigać, tym czasem o to, która pierwsza zajmie łazienkę.
-Siadaj, Lill... Trochę im to zajmie. - Zaśmiała się Duchess, poklepując miejsce na sąsiednim fotelu.
Kiedy tylko Evansówna zajęła miejsce, z ich dormitorium dobiegł je głośny krzyk.
-Pett ty blond włosa żmijo!
A chwilę później do ich uszu dotarł wesoły śmiech. Vanessa wywróciła oczami i wbiła wzrok w widok za oknem.
W końcu o ósmej, do Salonu Gryfonów zeszły obie czarownice, ubrane w czarne szaty, a nic w ich wyglądzie nie wskazywało na to, że jeszcze niecałą godzinę temu obie były w piżamach i z poczochranymi włosami. Vanessa złapała rudą za dłoń i pociągnęła ją w kierunku dwóch koleżanek. I tak ramię w ramię, przeszły przez dziurę w ścianie i udały się do Wielkiej Sali, na śniadanie.
_____________________________________
Tak... W ogóle mi się nie podoba ten rozdział, ale primo: dawno nic tu nie było, secundo: umieram przez upały więc nic lepszego bym nie napisała, tercio: nie mam weny
Nie wiem jak to będzie z publikowaniem tu od września, bo idę do liceum i... Uhm... Nie wiem jak będę miała czas, bo pewnie będzie więcej nauki... A że jeszcze zapisuję się na tysiąc pięćset sto dziewięćset dodatkowych zajęć to już w ogóle... -,-
No dobra, mam nadzieję, że ci którzy już wrócili z wakacji, dobrze spędzili czas, a tym którzy jeszcze są wyjechani, życzę miło spędzonego czasu...

Z. xx

4 komentarze:

  1. Nowy rozdział

    http://topin-zawszespoko.blogspot.com/2013/08/rozdzia-15.html
    Czy Dora odzyska pamięć?
    Czy Syriusz i Lena będą razem?
    Czy Lena da sobie radę z problemami?
    Czy Moody ma uczucia?
    Na te i inne pytania znajdziecie odpowiedź w nowej notce.
    SERDECZNIE ZAPRASZAM:)


    Świetny rozdział;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, kochana, wybaczysz mi?
    Jak ktoś słusznie zauważył : ja mam wakacje, ty masz wakacje, ona, on, ono ma wakacje. Moje były zawalone wyjazdami, bo nagle każdy z rodziny sobie o mnie przypomniał, doprawione zwykłym lenistwem. Dopiero tydzień temu wróciłam do domu, ale całymi dniami siedziałam na dworze, czy to w bibliotece, więc komputer mało pieszczony w te wakacje był ;] Mam nadzieję, że mi wybaczysz tę nieobecność ;_;
    Rozdział ani nie zachwyca, ani nie załamuje, mówiąc szczerze. Ot, zwykły poranek nastoletnich dziewczyn. Z niecierpliwością czekam na kolejny, na jakiś przełomowy moment ;)
    A tobie, jak wakacje minęły? :3
    Zdrówka i powodzenia w nowym roku szkolnym,
    ~WS <3
    PS. 100? Serio? o.O Jak dla mnie możesz napisać nawet 200, byleby tobie to sprawiało przyjemność :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam ci czego wybaczać. Nie masz przecież obowiązku siedzieć tu całą dobę. Poza tym uprzedzałyście, że wyjeżdżacie i nie będziecie tu siedzieć.
      Fajne miałaś wakacje.
      Ja byłam tylko raz w Beskidach i cały czas lało, a poza tym siedziałam w domu i chodziłam do kina.
      Cóż, teraz jeśli będą się pojawiać rozdziały to będą takimi przerywnikami, bo zanim dojdziemy do przełomów, chciała bym najpierw to wszystko opisać i w ogóle...
      Dziękuję, za życzenia. Moja nowa szkoła jest świetna, boska i już ją kocham, mam nadzieję, że będę miała czas pisać.
      No i dziękuję za tą PSkę <3
      Pozdrawiam
      Z.

      Usuń
  3. Hej, kochana, co się stało? :O Nie dajesz znaku życia od takiego czasu, być chociaż napisała, że jeszcze wciąż chodzisz po świecie :( Mam nadzieję, że nic się nie stało, i że to tylko chwilowy zastój weny :) Jak tam szkoła? Jak Ci idzie?
    Z niecierpliwością czekam na odpowiedź i życzę weny, pomysłów i chęci,
    ~WS :* <3

    OdpowiedzUsuń