piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 21

-Za jakie grzechy? - jęknęła Megan i oparła głowę o blat stołu ze zrezygnowaniem.
Minutę wcześniej obok nich przechodziła profesor McGonagall i rozdała im plany zajęć. Lily co prawda nie rozumiała z jakiego powodu Meg tak tragizuje, ale z drugiej strony, była przecież nowa.
-Dwie godziny eliksirów ze Ślizgonami? - rzuciła z niedowierzaniem Dorcas, a po jej minie widać było, że nie jest to szczyt jej marzeń.
Tak naprawdę wszyscy piątoroczni gryfoni mieli mniej więcej taki sam wyraz twarzy, a przy stole Slytherinu wcale nie wyglądało to lepiej.
-Tak na dobry początek dnia. Nie ma to jak dwie godzinki ze Ślimakiem i jego ukochanymi ślizgonami.
Lily podniosła wzrok znad wykaligrafowanego planu lekcji, który uważnie studiowała i dostrzegła Huncwotów, do których najwyraźniej już dotarły smutne wieści.
-Och, cicho James. Nie widzisz, że próbuję się skupić na lamentowaniu? - zaśmiała się gorzko Dorcas i na dowód tego jęknęła z niezadowoleniem, podobnie jak jej blondwłosa przyjaciółka oparła głowę o stół, co chwila mrucząc pod nosem jakieś obelgi na tego kto wymyśla plan.
-Daj spokój. Nie będzie tak źle, skarbie. Obronię cię przed tymi oślizgłymi... - zaczął żartobliwie Syriusz, jednak kiedy próbował objąć ciemnowłosą ramieniem, tamta warknęła.
-Nawet nie próbuj, Black. Nie mam humoru.
Chłopak wzruszył ramionami i zerknął na najlepszego przyjaciela, który ledwie powstrzymywał śmiech, po czym zmrużył oczy i wcisnął się na miejsce między Dorcas, a Vanessę.
James zajął miejsce obok Meg, a Remus obok Lily, która uśmiechnęła się lekko.
-Czy eliksiry ze ślizgonami na prawdę są takie koszmarne? - spytała cicho chłopaka, który w odpowiedzi się tylko uśmiechnął.
-Nie są koszmarne, po prostu... Cóż... Relacje między gryfonami, a ślizgonami nie są najlepsze. Poza tym eliksirów naucza Slughorn - tu chłopak wskazał ruchem głowy na otyłego nauczyciela siedzącego na końcu stołu - który ma kilku pupilków, no a poza tym faworyzuje swój dom.
Lily w zamyśleniu pokiwała głową po czym wróciła do skubania jajecznicy na talerz.
-Dobra dziewczęta, zbieramy się. Trzeba iść pod salę - oznajmiła po chwili Pett, wstając z miejsca i uśmiechając się szeroko do koleżanek.
-Chłopcy, będziemy czekać w lochach - pożegnała się z Huncwotami, uśmiechając się szeroko i już ruszyła ku drzwiom Wielkiej Sali.
Pozostałe dziewczyny tylko wzruszyły ramionami i poderwały się z miejsc, ruszając za blondynką.


Dwie godziny później ósemka gryfonów opuszczała ponure lochy w których odbywały się zajęcia z eliksirów. Huncwoci zniknęli z pola widzenia zanim dziewczyny zdążyły się zorientować, ale Lily się tym nie przejmowała.
-Nie rozumiem czemu narzekałyście... Nie było tak źle. No i było w miarę łatwo - oznajmiła Lily poprawiając pasek torby na ramieniu i wzruszając ramionami.
Dorcas prychnęła, a Vanessa pokręciła głową rozbawiona.
-Łatwo ci mówić. Już jesteś jego nową ulubienicą - parsknęła dziewczyna z lokami - żałuj, że nie widziałaś miny Snape'a, kiedy Slughorn skakał wokół ciebie całą lekcję. Myślałam, że zzielenieje z zazdrości!
Evansówna przygryzła wargę i niepewnie wzruszyła ramionami.
-Co jest następne? - spytała, żeby zmienić temat i sięgnęła do torby, by wygrzebać świstek papieru z planem zajęć.
-Obrona przed czarną magią na trzecim piętrze - podpowiedziała pomocnie Meg.
-Co roku jest nowy nauczyciel. Jakimś dziwnym trafem każdy poprzedni kończy martwy, chory psychicznie, wyrzucony... No w każdym razie, ogólnie rzecz biorąc, nie kończą oni za dobrze - dorzuciła Dorcas smętnie - jestem ciekawa co stanie się temu. Wydawał się być miły, kiedy Dumbledore go przedstawiał... Jak on się nazywał?
Pozostała trójka wzruszyła ramionami, a Dorcas westchnęła ze zrezygnowaniem.
-Okej i tak w końcu zaraz...
Przerwało jej głośne odchrząknięcie kogoś stojącego za nimi. Cztery dziewczyny niemal podskoczyły i pisnęły ze strachu. Natychmiast odwróciły się o sto osiemdziesiąt stopni, by stanąć twarzą w twarz z dość wysokim i bardzo szczupłym chłopakiem o bladej skórze upstrzonej jasnymi piegami, roztrzepanych, piaskowych włosach i dziwnym (nieco przerażającym, zdaniem Lily) błyskiem w oczach i pół uśmieszkiem na ustach. Chłopak w czarnej szacie z zielono srebrnymi elementami i godłem z wężem na piersi ukłonił się przed nimi lekko.
-Witam panie.
-Czego chcesz, Crouch? - syknęła brunetka, unosząc brwi co nadało jej twarzy nieco chłodniejszy wyraz.
-Ciebie też miło widzieć, Dorcas jak zwykle wyglądasz uroczo, ale obawiam się, że nie do ciebie mam sprawę - oznajmił uśmiechając się szeroko, jakby sprawiało mu przyjemność to, że nie przyszedł do ciemnowłosej czarownicy - mam sprawę do naszej prześlicznej, nowej koleżanki.
Lily zmarszczyła brwi. Nie miała pojęcia czego chciał ten chłopak, ale na pewno nie chciała mieć z nim nic do czynienia. Widząc jej reakcję, chłopak o piaskowych włosach pokręcił głową i uśmiechnął się co tylko jeszcze bardziej odstraszyło rudowłosą.
-Chyba odważna panna Evans, nie boi się mnie? Jestem tylko trzecioklasistą - wyszczerzył zęby w uśmiechu, który wyraźnie mówił, że chciał by się go bano.
-Oczywiście, że się ciebie nie boi, Crouch. A teraz mów czego chcesz i spadaj stąd - rzuciła Dorcas.
-Skąd ta niecierpliwość, skarbie - syknął trzynastolatek i wywrócił oczami, potem kierując wzrok na zielonooką - mam wiadomość dla nowej. Od tajemniczego wielbiciela - poruszył sugestywnie brwiami, wciskając rudowłosej świstek, po czym ponownie się kłaniając - polecam się na przyszłość.
Po tych słowach odwrócił się na pięcie i zniknął w ciemnych lochach.
Lily wypuściła powietrze, które nieświadomie wstrzymywała i dopiero po chwili spojrzała na schludnie złożony skrawek pergaminu, który ściskała teraz w dłoni.
-Barty Chrouch Jr. jeden z najgorszych ślizgonów w całej szkole. Nie daj się zwieść jego niewinnemu wyglądowi czy zachowaniu. Co prawda każdemu służy jako... Cóż, posłaniec, niezależnie od domu czy czystości krwi, ale nie zawahałby się przed dźgnięciem swoich przyjaciół nożem w plecy - Meadowes mimowolnie się wzdrygnęła - ale w sprawie przekazywania wiadomości i plotek jest rzetelny - dorzuciła czarownica, również spoglądając na list w dłoni Evansówny.
-No, to pokazuj co tam dostałaś? - uśmiechnęła się szeroko Meg, ale zanim Lily zdążyła choćby otworzyć usta, wtrąciła się Vanessa.
-Dziewczyny, nie chciałabym wam przerywać, ale za dosłownie pięć minut zaczyna się obrona przed czarną magią. Lepiej się pospieszmy.
Zielonooka szybkim ruchem schowała skrawek pergaminu do wewnętrznej kieszeni szaty i razem z koleżankami puściły się biegiem w kierunku trzeciego piętra.


Gryfonki spóźniły się na zajęcia o kilka minut, a nauczyciel wbrew temu co myślała Dorcas, okazał się mieć niesamowicie paskudny charakter i za każdą z nich odebrał Gryffindorowi po pięć punktów.
-Siadajcie - powiedział potem krótko - dzisiaj zajmiemy się poltergeistami.


Po zajęciach z Obrony Przed Czarną Magią z profesorem (jak się dowiedziały po zajęciach od Lupina) Waylandem, piątoroczni gryfoni udali się na transmutację z ich opiekunką, potem na zielarstwo z profesor Sprout i Opiekę nad Magicznymi Stworzeniami z profesorem Kettleburnem, a po krótkiej przerwie na obiad, zajęcia z zaklęć z profesorem Flitwickiem, a Lily (razem z Dorcas i Remusem) również Starożytne Runy, których nauczała profesor Ruess (reszta Huncwotów i pozostałe dziewczyny byli wtedy na mugoloznawstwie) i w całym tym pośpiechu liścik od tajemniczego wielbiciela Lily został zapomniany.
Dopiero wieczorem, gdy wyczerpane dziewczyny padły na łóżka w dormitorium, jedna z nich przypomniała sobie o świstku. Rudowłosa wyjęła pergamin z kieszeni szaty i rozwinęła go, czytając na głos treść liściku.

Drogi rudzielcu
Spotkaj się ze mną  przy posągu Gunhildy z Gorsemoor na trzecim piętrze.
Będę czekać dziś o dwudziestej.
x.
__________________________
Dobrze... Więc... Zwlekałam z napisaniem tego baaardzo długo, prawda? A kiedy wreszcie się za to zabrałam to napisałam w dwa dni... Co prawda jest bardzo krótki, ale chciałam już coś dodać, bo... po prostu :). Moim osobistym zdaniem jest beznadziejne (jak wszystko co piszę), ale wy to oceniajcie...
Tak... Wprowadziłam Barty'ego Croucha Jr. bo... W zasadzie nie wiem czemu... Po prostu mi to pasowało...
Niedługo będzie trochę zmian w zakładce z bohaterami, więc jeśli chcecie to zajrzyjcie.
Co jeszcze...
Za nowy rozdział dziękujcie mojemu bratu, który zaczął oglądać HP od początku, a ja się do niego dołączyłam i tak jakoś się znowu zainteresowałam tym wszystkim :)
Mam nadzieję, że nie zawiodłyście się za bardzo tym rozdziałem.

Całuję
Z.
PS.Jeśli macie ochotę przeczytać naprawdę wspaniałe ff o Lily i Jamesie, a wasz angielski jest w miarę dobry to polecam "The Life and Times" napisane przez Jewels5, a jeśli któraś z was już to czytała, to chętnie posłucham co o tym myślicie :)

5 komentarzy:

  1. Świeeeeetne. Bardzo. Mało kiedy to oświadczam, ale uwielbiam Twojego bloga i jestem ciekawa, jak go dalej rozwiniesz. Piszesz lekko i płynnie, twoje teksty czyta się szybko i łatwo.
    Pisz dalej, pyszczku!
    ~~Lou Leen

    OdpowiedzUsuń
  2. ZUZIU.!! moja droga.!!
    wybacz że tak dawno tutaj nie zaglądałam ale odkąd jestem w liceum nie mam na NIC czasu! Do tego jeszcze 4 zagrożenia na semestr... :/
    ja obiecam że się poprawię i nadrobię te rozdziały ale to juz po świętach. :]
    a skoro jesteśmy przy tym temacie, to ja wiem że jest juz troszkę za późno ale chciałam ic życzyć Wesołych Świąt.! mam nadzieję że dobrze ci one minęły, w rodzinnej atmosferze i wgl było fajnie :P
    a zeby 2014 przyniósł ci wiele miłości i samych sukcesów w nauce i życiu prywatnym ;) żyj długo i szczęśliwie kochana ma.!!!!!! ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    całuję, ściskam mocno i wgl wszystko co się da bla bla bla, twoja Sarah ;3

    ps. tak tak, zmieniłam nick i chyba cię o tym nie poinformowałam :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nope, nie poinformowałaś, ale dobrze, że powiedziałaś mi teraz :D
      Ja doskonale rozumiem co przeżywasz, bo sama ledwie mam na cokolwiek czas i tak naprawdę mam tylko sam początek nowego rozdziału, bo sprawdziany, kartkówki, poprawy, zaliczenia i wszystko...
      Poza tym przeżywam kryzys wieku młodego (miałam dwa dni temu 17 urodziny i... ugh... czuję się staro xD)
      Ja też nie składałam wam życzeń, bo szczerze mówiąc, kompletnie zapomniałam, ale ja już jestem sporo spóźniona, więc nie będę tego robić.
      Mam też nadzieję, że udało ci się poprawić i nie grozi ci nie zdanie.
      Przesyłam cieeepłe pozdrowienia na zimne zimowe dni :)

      Usuń
  3. Wow. Wow. Wow. Wow. Wow. Nie umiem nic więcej powiedzieć. To co piszesz jest GENIALNE. Właśnie zyskałaś nowego czytelnika ^^ Nie, na serio powalasz wszystkim, od tego, jak się to płynnie czyta po sam pomysł... mój pomysł był inny, ale mój blog w poruwnaniu z twoim to tylko kupa gruzu i śmieci. Może to dlatego, że mam 12 lat, może dlatego, że to właśnie TY masz ten dar, talent, a może są jakieś inne czynniki. Jedno jest pewne - Piszesz CUDOWNIE!!! Podziwiam twoją oryginalność, styl, wytrwałość... Życzę czasu, weny i chęci do prowadzenia tego wspaniałego bloga...
    PS.
    Przpraszam, że tak bez ładu i składu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za te wspaniałe słowa. Naprawdę aż nie wiem co powiedzieć.
      Zacznę od tego, że witam i bardzo mi miło, że chcesz czytać moje opowiadanie i że podobało Ci się to co do tej pory w nim zawarłam.
      Ale szczerze, nie sądzę żebym miała jakiś szczególny talent. Wręcz przeciwnie, ale miło mi, że uważasz inaczej.
      No i wątpię w to, by twój blog to była jak ty to ujęłaś "kupa gruzu i śmieci". Chyba każde opowiadanie które do tej pory czytałam było dobre, chociażby dlatego, że autor/ka starał/a się żeby takie było i wkładał/a w to ciężką pracę.
      Pozdrawiam :)

      Usuń