poniedziałek, 15 grudnia 2014

Rozdział 28

Rudowłosa obudziła się rano w pustym dormitorium. Usiadła i przeciągnęła się, tłumiąc ziewnięcie dłonią. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę z tego, że wcale nie jest weekend, a dopiero czwartek, a musiała być już ósma, jeśli nie dziewiąta. Wyskoczyła z łóżka i zaczęła się miotać po pokoju, w szaleńczym pędzie, przygotowując się do szkoły zajęć.
Zatrzymała się na chwilę, kiedy zobaczyła tacę ze śniadaniem na stoliku i leżący obok złożony na pół liścik. Zmarszczyła brwi i podniosła liścik, przebiegając wzrokiem po swoim imieniu zapisanym na karteczce, a potem ją rozłożyła.

Nie mieliśmy serca cię budzić. Późno wczoraj wróciłaś.
Jesteśmy na śniadaniu, ale poprosiłem starego skrzata mamy, o przyniesienie ci śniadania do dormitorium.
Widzimy się na lekcjach.
J.

Zaskoczona dziewczyna aż usiadła na łóżku i przesunęła palcami po brzegu tacy, która stała na stoliku nocnym, a potem po czarnym atramencie, którym zapisana była notka, by upewnić się, że są prawdziwe. Mimo tego, że w dzieciństwie spędzili razem niewiele czasu, więc może nie miała prawa go oceniać, ale James nigdy nie zrobił dla niej czegoś tak miłego. Trochę tuszu zostało jej na palcach, więc liścik musiał być niedawno napisany. W końcu, po chwili wahania, rudowłosa przeczesała palcami włosy, po czym wzruszyła ramionami i chwyciła talerzyk z jajkami i tostami.


Pierwsze dwie godziny dnia Lily spędziła siedząc na mugoloznawstwie (na które nie chodził żaden z jej znajomych) i wyglądając przez okno, po raz pierwszy kompletnie nie uważając na lekcji. Pełne dwie godziny tylko tupała nerwowo nogą, niepewna jak przejdzie spotkanie z Potterem. Chciała też trochę zobaczyć koleżanki. Nie lubiła być sama na lekcjach. Wtedy czuła się bardziej wyobcowana, uczucie typowe dla ucznia zmieniającego szkoły.
Kiedy zegar w wieży wybił pełną godzinę, oznaczającą koniec drugiej godziny zajęć, Lily odetchnęła z ulgą i szybko pozbierała rzeczy, udając się na spotkanie ze znajomymi pod salą transmutacji.
-Lily! Jesteś! Zastanawiałam się czy zdążysz. James był przekonany, że tak i miał rację. Skurczybyk. Alex podszedł do nas na śniadaniu i spytał gdzie jesteś, a Potter go zignorował. Nie wiem co go ugryzło. Był taki rozmarzony, a potem nagle jakby ten Whittock był kubłem zimnej wody. Ale twój Alexander też nie wyglądał na zadowolonego. Naprawdę, wyglądali, jakby mieli się sobie rzucić do gardeł, aż...
-Dobrze, chyba wystarczy, Meg - przerwała jej Dorcas. - Dobrze ci się spało? - zwróciła się do Lily. - Przepraszam, że wprosiłam ci się na łóżko, ale chłopcy wszystko pozajmowali i...
-Nie ma sprawy. O co chodzi z Jamesem i Alexem?
-Czy ja słyszę swoje imię? - dobiegł ją zza pleców męski głos, zbyt głęboki i radosny, by mógł należeć do krukona.
Dziewczyna odwróciła się na pięcie, stając twarzą w twarz z uśmiechniętym szeroko brunetem w szacie Gryffindoru.
-Owszem. Erm... Dziękuję... - na policzki dziewczyny wpełzł lekki rumieniec, ale po chwili odzyskała rezon. - O co chodzi z twoją poranną kłótnią z Alexem? - podejrzliwie uniosła brew.
-Och, nic o co musisz się martwić. Powiedzmy, że to stara rana - wzruszył ramionami, po czym nachylił się do zielonookiej. - Nie masz za co dziękować. Przyjacielska przysługa - dorzucił, po czym wyminął dziewczyny i wmaszerował do klasy profesor McGonagall, zostawiając cztery nastolatki osłupiałe.
-Ten to dopiero się dziwnie zachowuje - mruknęła Megan, patrząc za Potterem, a potem zerkając z powrotem na Evans. - A ty jesteś cała czerwona. Może powinnaś jeszcze odpocząć? A może się zakochałaś? - dziewczyna uniosła brew, spoglądając na drzwi w których zniknął chłopak.
Na słowa koleżanki, zielonooka szybko potrząsnęła głową, czerwieniąc się jeszcze bardziej.
-Nie, nigdy. Nie w nim. Nie. Po prostu... Nie.
Vanessa uniosła brew, przysuwając się do rudowłosej z uśmiechem błąkającym się po wargach.
-Masz na myśli, że uważasz, że James Potter nie jest przystojny? Bo wiesz, połowa dziewczyn w tej szkole oskalpowała by cię za coś takiego.
-Oskalpowały? One by zaciągnęły Lilkę do schowka na miotły, związały i zakneblowały. A potem bardzo zaszkodziły jej psychice, robiąc wykład o tym jaki to on jest wspaniały i przystojny - odparła z udawaną powagą Meg.
-Nie, ja nie mówię, że on nie jest przystojny, ale... - pośpieszyła z wyjaśnieniami zielonooka.
Dorcas uniosła brwi, uśmiechając się szeroko.
-Och, czy możemy zostawić ten temat? Nie, nie kocham Pottera.
Na twarzy Megan pojawił się uśmiech podobny do tych na twarzach jej przyjaciółek.
-A co z Alexandrem? - poruszyła znacząco brwiami i przez chwilę Evans chciała wybuchnąć śmiechem.
-Nie. W nim też nie jestem zakochana - odezwała się, czując się trochę pewniej. W końcu James był jej bratem... W pewnym sensie. - To tylko przyjaciel.
-Och, one zawsze tak mówią - zachichotała Megan.
Nagle na twarz Lily wrócił palący rumieniec. Nigdy nie myślała o Aleksie, jako o chłopaku z którym mogła by się umawiać. W dzieciństwie traktowała go jak brata, jednak w sposób zupełnie inny niż traktowała Pottera. Chociaż musiała przyznać, że przez te kilka lat, gdy się nie widzieli, Whittock wyprzystojniał i zmężniał.
-Skończmy ten temat. Zaraz spóźnimy się na lekcję - mruknęła pod nosem i wymijając swoje koleżanki, wmaszerowała do klasy.

Profesor McGonagall wpadła do sali kwadrans spóźniona, a w pomieszczeniu, w którym do tej pory panował gwar, zapadła martwa cisza. Tiara czarownicy była niechlujnie przekrzywiona na jej głowie i wyglądało jakby za chwilę miała jej spaść. Samo to było widokiem tak niezwykłym, że niektórym z uczniów, z wrażenia aż opadły szczęki. Ruda bardzo dobrze to rozumiała. Już po kilku dniach Lily nauczyła się, że opiekunka Gryfonów jest dokładną kobietą o surowych zasadach, a jej wygląd w każdym calu oddawał jej perfekcjonizm.
-Przepraszam za spóźnienie - oznajmiła lekko zdyszana kobieta. - Otwórzcie podręczniki na stronie 194 i przeczytajcie cały rozdział, po czym sporządźcie z niego notatkę. Przynajmniej półtora rolki pergaminu. Na poniedziałek. Potter, Black, Lupin, Pettigrew, zostaniecie po lekcji - ton jej głosu sugerował, że nie toleruje sprzeciwu.
Wszyscy uczniowie jak na komendę otworzyli podręczniki i zaczęli czytać, byle tylko nie zwrócić na siebie uwagi wytrąconej z równowagi nauczycielki.

Po lekcji, wszyscy uczniowie, poza czwórką Huncwotów wyszli na korytarz i natychmiast zaczęli spekulować na temat spóźnienia McGonagall i tego jaki związek miało to z Huncwotami.
-Słyszałem, że podobno wkradli się do salonu ślizgonów i zaczarowali szampon Lucjusza Malfoya i teraz jego włosy są wściekle różowe. A nauczyciele oczywiście nie potrafią tego zmienić.
-Serio? Ale czy nie wydaje ci się to zbyt... Łagodne jak na Huncwotów?
-Ja słyszałam, że podobno wkradli się do krukonów, żeby Potter mógł odpłacić się Alexowi Whittockowi.
-Ale to do niego niepodobne. Myślałam, że on jest typem, który odpłaci się komuś publicznie. I jeszcze go upokorzy. Poza tym, o co oni się tak w ogóle pokłócili? Nikt nic nie wie... No może poza jego znajomymi, ale oni nie pisną ani słówka.
-Podobno o tą nową. Lily Evans. Whittock spędza z nią dużo czasu, a Potterowi się to chyba nie podoba... - oznajmiła jakaś puchonka.
Na to na twarzy rudej pojawił się rumieniec, który kolorem dorównywał jej włosom.
-Nie dziwię się. Całkiem ładniutka ta Francuzeczka. Zresztą czego się spodziewać. W końcu to Francja - mruknął jakiś chłopak, na co Evans tylko zaczerwieniła się jeszcze bardziej.
-Ty głupku - jedna z dziewczyn trzepnęła go po głowie. - Ona jest angielką. Tylko mieszkała we Francji. Przecież nawet nie ma francuskiego akcentu. Poza tym, chcesz skończyć jak ten Whittock?
Dorcas uśmiechnęła się współczująco.
-Chodźcie. Zaraz mamy zaklęcia, a Flitwick nie lubi spóźnialskich - oznajmiła przesadnie głośno, zwracając na siebie uwagę grupki, która właśnie o nich plotkowała i obejmując rudowłosą ramieniem.
-Czy ktokolwiek w tej szkole toleruje spóźnienia? - jęknęła Megan, podążając za oddalającą się szybkim krokiem Dorcas, która już ruszyła korytarzem, ciągnąc za sobą Evansównę.
Vanessa tylko zachichotała i wraz z Megan ruszyła za koleżankami.

Całą godzinę zaklęć brunetka wymieniała się liścikami z Syriuszem, który wyglądał na bardzo zadowolonego z tego powodu. Rudej, która siedziała w ławce z Meadowes aż trudno było uwierzyć, że tylko wypytywała Blacka o sprawę z McGonagall.
-Powiedział, że zobaczymy na obiedzie - oznajmiła w końcu niezadowolona, odwracając się w stronę Evansówny, ucinając rozmowę z Huncwotem.
-Powinnam się bać?
-Znając tę czwórkę? Owszem - mruknęła Dor.
Lily westchnęła i rzuciła niepewne spojrzenie w stronę Jamesa, który wyglądał na niesamowicie zadowolonego z siebie, rozmawiając w najlepsze z Syriuszem, teraz, kiedy jego przyjaciel wreszcie skończył rozmawiać z Meadowes, ale kiedy dostrzegł jej spojrzenie, na ułamek sekundy przerwał rozmowę z Blackiem, by posłać jej szeroki uśmiech.
Evans wywróciła oczami i westchnęła spuszczając wzrok na swoje dłonie. I co ona niby miała o nim myśleć?
Czemu James Potter musiał być tak skomplikowany?

_____________________________________
Tak... Więc to... Jest... Coś. Zdecydowanie coś. Wdziałam swój sweter Hogwartu i miałam nadzieję na inspirację i coś tam wyskrobałam. Przepraszam, że krótkie, przepraszam, że słabe, ale tak jakoś wyszło... A chciałam to tak skończyć, bo... Bo podoba mi się to zakończenie (Ty mi powiedz Lily, czemu jest taki skomplikowany...), może dlatego, że James jest dla mnie tak skomplikowaną postacią do pisania (bla, bla, bla, zaczynam się rozwodzić nad moimi problemami).
Więc... Nie wiem kiedy będzie następny. Postaram się coś naskrobać na święta, a jak nie to może wrzucę jakąś małą, świąteczną historyjkę Jily, trochę odetchnę od tej historii... Sama nie wiem (znowu zaczynam traktować to miejsce jak brudnopis...)
W każdym razie, wczesnych wesołych świąt (gdybym się nie pojawiła aż do 24.12 :) )

Zuza xx.

4 komentarze:

  1. <333 Ciekawe o co chodzi z Jamesem i Aleksem ^^ Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, pozdrawiam i wesołych świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest genialny <3 <3 Ciekawe o co poszło z Rogaczowi i Aleksowi, Zastanawiam się też co takiego zrobili Huncwoci. Liczę na to że dodasz szybko kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę weny
    Obliviate

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam!
    Kiedy następny rozdział? Wybacz, że tak zaczynam komentarz, ale Twój blog bardzo mnie zaciekawił i nie mogę się doczekać następnej notki. Ogólnie rzecz biorąc Twoje opowiadanie jest niezwykle interesujące. Od samego początku. Jeszcze nie spotkałam się z przypadkiem gdzie Lily nie ma starszej siostry. A Ty! Wow! Nie dość, iż nie ma rodziny to jeszcze została adoptowana przez Potter'ów, w dodatku jak najpierw opisywałaś znajomość Rudej oraz Rogacza też byłam zdziwiona. Ale mile. Teraz widzę, że wszystko się zmienia. James powoli zaczyna czuć miętę do Lilyanne! Nie wiem czy to kiedykolwiek przeczytasz, lecz wiedz, że życzę Ci weny oraz z niecierpliwością oczekuję następnego rozdziału!
    Sonrisa
    PS: Może wpadniesz?
    http://lily-evans-co-by-bylo-gdyby.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Chce żebyś wiedziała że wciąż tu zaglądam i czekam na nowy rozdział. Moje pytanie brzmi kiedy pojawi się nowy rozdział ??

    OdpowiedzUsuń